
V8 wracają szybciej, niż ktokolwiek przypuszczał
Są rzeczy, o których wiesz od początku, że nie są dla Ciebie. Czasem czujesz to intuicyjnie, czasem przekonujesz się dopiero w praktyce. Dla Stanów Zjednoczonych takim doświadczeniem okazała się pełna elektryfikacja motoryzacji. Kraj, który był pionierem sensownego samochodu elektrycznego, dziś wycofuje się z tego kierunku. Efekt? Potężne silniki V8 wracają do salonów w ekspresowym tempie, a listy zamówień puchną w zawrotnym tempie.
Decyzja administracji Donalda Trumpa o zniesieniu zaostrzonych norm emisji spalin i rezygnacji z zachęt do zakupu aut elektrycznych uruchomiła prawdziwą lawinę. Producenci, którzy jeszcze niedawno żegnali się z ośmiocylindrowymi jednostkami, dziś z rozmachem wskrzeszają swoje motoryzacyjne legendy. Naj bardziej z tego faktu cieszy się amerykański oddział Stelantis, czyli grupa Mopar.
Jednym z najbardziej efektownych ruchów jest montaż 6,4-litrowego silnika Hemi V8 w pickupie Jeep Gladiator. Do tej pory model ten dostępny był wyłącznie z wolnossącym V6 3,6 litra lub planowaną hybrydą plug-in, która nie wzbudzała entuzjazmu fanów marki. Teraz po raz pierwszy pickup-owa wersja Wranglera dostaje prawdziwie muskularne serce.
Prezes Jeepa, Bob Broderdorf, zapewnia, że V8 pozostanie w ofercie w długo. To oznacza także kontynuację Wranglera Rubicon 392 – mimo wcześniejszych planów zakończenia jego produkcji w 2024 roku. W efekcie „Final Edition”, reklamowana jako ostatnia wersja, zniknęła z konfiguratora w mgnieniu oka.
Dodge również błyskawicznie reaguje na zmiany w przepisach. Do modelu Durango powraca Hellcat o mocy nawet 710 KM, a także „trochę słabsze” 5,7 Hemi w kilku wariantach. Sportowe wersje SRT ponownie mają zachwycać swoim brzmieniem i osiągami.
Ram świętuje powrót ekstremalnych pickupów TRX z doładowanymi silnikami Hemi V8. Nowy prezes koncernu Stellantis, Antonio Filosa, potrzebował zaledwie kilku godzin od ogłoszenia przez EPA złagodzenia przepisów, aby zatwierdzić powrót dużych jednostek napędowych. Efekt? Setki zamówień na nowe Hemiki w ciągu tygodnia.
Jeszcze niedawno producenci pod presją regulacji i dopłat inwestowali w hybrydy plug-in oraz pojazdy elektryczne. W przypadku Jeepa sprzedaż jednak rozczarowała, a klienci nie rzucili się masowo na „zielone” rozwiązania. Teraz, kiedy producenci nie muszą inwestować w nowoczesne technologie, mogą wrócić do starych dobrych rozwiązań, które budują lojalność klientów i świetnie wpisują się w amerykańską tradycję. To właśnie ze USA wywodzi się powiedzenie, że „jeśli coś dobrze działa, to lepiej tego nie ruszaj”. Historia pokazuje, że narzucane odgórnie trendy, potrafią naprawdę mocno rozminąć się z oczekiwaniami klientów. Globalizacja sprawiła, że współczesne samochody coraz mniej się od siebie różnią, tracąc przy tym swój unikalny charakter. W Ameryce wciąż liczy się dźwięk, moc i długowieczność. Prostota tych konstrukcji sprawia, że nadal jeżdżą one doskonale, a swój „ślad węglowy” odrobiły dekady temu. W latach 70. ponad 70% nowych samochodów w USA miało pod maską silnik V8 – i wygląda na to, że ten duch może właśnie powrócić. Jak zareaguje na to reszta świata?