Polska motoryzacja na początku wieku i dziś.
Minęły 24 lata od nadejścia milenium. Komputery nie stanęły w miejscu, kosmici nie nadlecieli, a świat według różnych zapowiedzi, spokojnie transformował się na swój własny sposób. Z perspektywy czasu widać jak wiele się zmieniło wokół nas, ale to czego nie widać na pierwszy rzut oka też bywa fascynujące. Zwłaszcza jak dostajemy materiał przygotowany przez instytut SAMAR o wdzięcznym tytule „Rynek aut osobowych wczoraj i dziś – 2000 vs 2024.” Co działo się 24 lata temu?
Polska 2000 roku to kraj ciągłej przebudowy, wychodzący z biedy lat 90-tych. Na rynku motoryzacji zakończyła się właśnie produkcja polskiego Fiata 126p, a na europejskie salony trafia późniejszy bestseller i lider rankingów popularności – Skoda Fabia. Samochód, który rozkochał w sobie całą Europę.
Przejdźmy jednak do konkretów – czyli do liczb. To właśnie one dają najbardziej wymierny obraz potęgi zmian, które dokonały się na przełomie (prawie) ćwierćwiecza. Co one mówią i od czego warto by zacząć? Może od ilości zarejestrowanych samochodów? W roku 2000 na polskie drogi przybyło w sumie 361.146 tyś aut osobowych. Dużo? W roku 2024 prognozuje się, że przybędzie ich około 540.000 tyś. Statystycznie oznacza to przyrost o ponad 33%. W tym miejscu się na chwile zatrzymać i zobaczyć kto kupuje i jak rejestruje samochody w Polsce. W 2024 roku udział firm w zakupie auta stanowi 68,9%. W roku 2000 tylko 4,6% wszystkich kupowanych samochodów stanowiły te „na firmę”. Doskonale obrazuje to fakt, jak zmieniła się polityka sprzedaży i zakupu samochodów w Polsce.
Czy sposób finansowania aut tak diametralnie się zmienił przez stale rosnące ceny za nowe samochody? W 2000 roku średnia cena za nowy samochód wynosiła 40.097zł podczas gdy w 2024 roku jest to kwota 180.288zł. Oznacza to, że cena auta w 2000 roku wynosiła zaledwie 22% wartości nowego auta z 2024 roku. Mimo tak ogromnej różnicy w cenie samochodu na przestrzeni 24 lat, statystyczny Polak niewiele więcej musi dziś pracować na zakup nowego samochodu. W 2000 roku liczba średnich pensji potrzebnych na zakup nowego auta wynosiła 20,8 zaś w 2024 roku jest to już 22,2. To pokazuje dwie istotne rzeczy. Polakowi tak samo trudno jak 24 lata temu zarabia się na nowy samochód, ale jego średnia pensja jest kolosalnie wyższa od tej w 2000 roku.
Tyle w kwestiach gospodarki i ekonomii. Jak jest i było z samymi samochodami? Okazuje się, że „menu” potężnie się rozpasało. W 2000 roku na polskim rynku było obecnych 35 marek samochodowych. Dziś ta liczba stanowi 59 czyli przybyły nam na rynku 24 nowe marki. To sporo jednak prawdziwy boom pojawił się w kwestii modeli. Tych w 2000 roku było oferowanych 216, podczas gdy dziś jest to liczba 405. To prawie 100% więcej niż 24 lata temu. Klient ma więc istotnie w czym wybierać.
Warto w tym miejscu przytoczyć, słynne przez lata powiedzenie, że kiedyś samochody były lepsze niż dziś. Jak jest w istocie? Standardowo, czyli zależy jak na to spojrzeć. Średnia pojemność silnika w polskim parku aut osobowych niewiele wzrosła bo 24 lata temu było to 1,31 l, a dziś średnia pojemność wynosi … 1,66 l. Co innego widać, gdy przyjrzymy się średniej mocy naszych pojazdów. 24 lata temu współczynnik ten wynosił ledwie 73,1 KM podczas gdy dziś średnio jest to 163,2 KM. To daje nam przyrost mocy o 100%.
Oczywiście Polacy jak i cała reszta Europy pokochali SUVy. Jeszcze 24 lata temu udział tego segmentu w kraju stanowił zaledwie 0,8% całego rynku. Dziś jest to aż 56%. Samochody w Polsce urosły i stały się cięższe. Czy są przy tym bardziej ekskluzywne? Tak, bo udział w rynku aut klasy premium zwiększył się z 1,3% do niespełna 25%.
Tyle mówi nam statystyka przygotowana przez Instytut SAMAR. Czy wyjaśnione powyżej zależności są oczywiste. Bynajmniej. Polska przeszła długą drogę by z peryferii Europy stać się jej integralną częścią. Doganiamy kolejne kraje zachodniej Europy pod kątem poziomu życia. Swoją drogą ciekawe jak będzie wyglądało w Polsce kolejne ćwierćwiecze. Na horyzoncie jest transformacja energetyczna, zielony ład i stopniowe odchodzenie od paliw kopalnych. Jak wpłynie to na motoryzację kolejnych 25 lat? Zobaczymy.