Polska jako kraj ogromnej liczby samochodów
Dziś ponownie wraca do nas temat lubianych przez nas statystyk. Nie raz okazywało się, że potrafimy znacząco się w nich wyróżniać. Nie inaczej zdaje się być w dzisiejszym wpisie. Gdy zastanowimy się szerzej, to okaże się, że owe statystyki mogą odzwierciedlać u nas tzw. Efekt domina. Spieszymy z wyjaśnieniem o co w tym wszystkim chodzi.
Prawie każdy z nas doświadcza potężnych korków w drodze do pracy, czy miasta. Ponownie, prawie każdy w duchu stwierdza, że z roku na rok jest coraz gorzej mimo, że w Polsce buduje się dużo nowych dróg, które mają rozładowywać zatamowany ruch. Gdzie powinniśmy więc szukać przyczyn tego stanu rzeczy? Jedni powiedzą, że dróg przybywa, ale ciągle jest ich za mało. Drudzy, że nasz system drogowy jest mało intuicyjny i liczne błędy przy jego wdrażaniu powodują, że tworzą się zatory na drogach. Jeszcze inni, choć mamy wrażenie, że jest to najmniejsza grupa, powiedzą, że po prostu mamy w Polsce za dużo samochodów i jeździmy nimi zbyt dużo. To właśnie ta grupa będzie najbliżej prawdy.
Okazuje się, że do Polski od 2000 roku, zostało sprowadzonych prawie 17 milionów samochodów osobowych i dostawczych o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony. Rynek znacząco nasycił się od tego czasu, a Polacy nie mają raczej w zwyczaju złomowania starych samochodów. Stwarza to sytuacje w której ocierać zaczynamy się również o ekologię i inne statystyki. W Polsce statystycznie, znaczna większość pojazdów ma ponad 10 lat i stanowi to 70% ogółu na rynku. Auta te sprowadzane przed wielu laty do polski są często znacznie wyeksploatowane i nie spełniają nowych, wyśrubowanych emisji spalin. Po etapie naszej eksploatacji, jesteśmy bardziej skłonni sprzedać pojazd kolejnemu nabywcy, niż złomować nasz stary pojazd. Niema w tym zresztą nic dziwnego – rynek aut używanych ma się u ans całkiem dobrze i wciąż bardziej opłaca się sprzedać niż utylizować zużyte samochody.
W tym momencie dochodzimy do sedna sprawy. Okazuje się, że Polska zaczyna mieć bardzo duży problem z nadmierną liczbą samochodów. Zaczynając z grubej rury, okazuje się, że np. w Warszawie, w 2020 roku zarejestrowanych zostało 1,5 miliona samochodów. W przeliczeniu na całkowitą liczbę mieszkańców, daje to wynik 833 samochodów na 1000 mieszkańców, czyli statystycznie ponad 83% osób w stolicy posiada własny samochód ! Pamiętajmy też, że w statystyce uwzględnione są również dzieci i ludzie bardzo starzy oraz inne osoby niezdolne do prowadzenia samochodów. Gdyby te osoby „wymazać”, to szybko okazałoby się, że ten współczynnik jest jeszcze wyższy. Warto też odnotować, że np. w Berlinie w 2019 roku na 1000 mieszkańców przypadały tylko 324 samochody. We Wiedniu, liczba ta wynosiła 372 pojazdy.
Jak się okazuje Warszawa, nie jest ewenementem w sprawie nadmiernej liczny pojazdów. W Katowicach współczynnik pojazdów na 1000 mieszkańców jest jeszcze wyższy, bo wynosi 854 pojazdy na 1000 mieszkańców. W Krakowie jest to 685 samochodów. We Wrocławiu to 690 i 651 pojazdów. Takie statystyki muszą zmuszać do refleksji. Codzienny ruch powoduje potężne ilości emitowanych do atmosfery substancji toksycznych. Jeździmy jednak nie tylko w dużych miastach. Ogólny ruch na drogach poza obszarem zabudowania, również przyczynia się do pogłębiania problemu.
Skąd u nas w kraju taka kuriozalna sytuacja? Z pewnością pokłosiem takiej patologicznej sytuacji jest nieustanny import samochodów do kraju, mimo sporego nasycenia rynku. Od wielu lat zdecydowanie łatwiej jest u nas kupić samochód importowany niż krajowy. To wciąż intratny biznes dla właścicieli komisów samochodowych i handlarzy ponieważ jako społeczeństwo lubimy zmieniać samochody. Dodatkowo, jesteśmy niechętni do korzystania z komunikacji miejskiej, bo porusza się ona po tych samych drogach i w tych samych korkach. Miasta robią co mogą i wyłączają z użytku poszczególne pasy ruchu tworząc tzw. Bus-Pasy, ale jak widać, dla kierowców to wciąż zbyt mała zachęta do przesiadki. Zamiast zabierać się w 4 osoby do pracy jednym samochodem, wolimy również pojechać oddzielnie w 4 samochodach. Jeżeli nie zmieni się nic w naszej mentalności, to będzie tylko gorzej i kolejne drogi nie będą pomagać w rozładowaniu ruchu. Koło się tu zamyka. Tworzymy tzw. Efekt domina. Sprowadzamy zbyt dużo starych samochodów i kupujemy je ze zbyt chętnie. Emitujemy zbyt dużo szkodliwych substancji zatruwając przy tym środowisko. Oczywiście nie wszystko zależy tylko od nas samych. Samorządy, powinny pomagać w tworzeniu lepszej alternatywy w postaci przyjaznej komunikacji miejskiej i innych form przemieszczaniu – np. ścieżek rowerowych. Dużą rolę powinno również odegrać Państwo na wyższych szczeblach, tworząc np. dopłaty dla konsumentów, którzy zdecydują się zezłomować stare auto na rzecz zakupu nowego pojazdu. Z pewnością nie można jednak bez końca zamiatać tego problemu pod dywan. Jako Państwo mamy wiele do zrobienia, żeby zatrzymać te niepokojące statystki.