Kupno samochodu. Przerażające statystki importu zza oceanu.
Tyle się mówi i pisze o autach sprowadzanych zza granicy. W większości przypadków oprócz tego, że auta te są lepiej wyposażone i względnie lepiej utrzymane (czytaj odpicowane), to raczej zdają się być bardziej kłopotliwe niż nasze rodzime egzemplarze. Książki serwisowe uzupełniane są już u nas w kraju i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Ze statystyk wynika, że ponad 9 na 10 sprowadzonych samochodów ma przekręcony licznik. Proceder ten zaczyna w ostatnim czasie nieco hamować, z racji tego, że rząd próbuje coraz śmielej i na różne sposoby walczyć z plagą nieuczciwych sprzedawców. Czy jednak Polski handlarz, kantuje nabywcę tylko autami z Europy?
Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, postanowił przyjrzeć się sprawie importu samochodów używanych z rynku Amerykańskiego (USA/Kanada). Import samochodów z tamtego rynku, wcale nie wydaje się być lepszym rozwiązaniem od Europejskiego. W Polsce na dzień dzisiejszy mamy zarejestrowanych prawie 235 tysięcy samochodów sprowadzonych zza oceanu. Jak wynika z badań CARFAX Europe ponad 130 tysięcy z nich to auta, które zostały poważnie uszkodzone jeszcze na terytorium USA bądź Kanady. Blisko 30% z nich (ponad 52 tysiące), brało udział w więcej niż jednej kolizji. Te dane pokazują, że 55,45% sprowadzonych aut z ameryki była dość poważnie uszkodzona.
Do Polski zza oceanu najwięcej sprowadza się samochodów marki Ford (15 201), który mimo swojego amerykańskiego rodowodu znacznie ujednolicił swoją gamę modelową na oba kontynenty. To z pewnością spowodowało, że Polacy częściej decydują się na sprowadzanie samochodów tej marki. Podium uzupełniają nomen omen… europejskie marki BMW (10 821) i Audi (9 985). Pierwsza typowo amerykańska marka – Chrysler, znajduje się w rankingu Carfax, dopiero na 5 miejscu (7 527).
Co ciekawe, bardzo często na samochody oferowane przez naszych dealerów, wystawiane jest w USA świadectwo „Salvage Title”. Jest to adnotacja, że auto nie nadaje się do użytku w ruchu drogowym, na skutek uszkodzeń będących wynikiem wypadku, zalania, pożaru bądź innego zdarzenia. Przeważnie dokument ten jest wystawiany na auta, których koszty napraw wyceniono na więcej niż ok. 75% ich wartości (w zależności od stanu) przed uszkodzeniem. W niektórych stanach, świadectwo to wystawia się też w przypadku kradzieży samochodu, nie mniej jednak patrząc na statystyki, samochody te należą do mniejszości.
Tylko w ciągu ostatnich 6 lat do europy z ameryki północnej przypłynęło blisko 185 tysięcy samochodów. 20,6% z nich posiadało świadectwo „Salvage Title”, czyli 1 na 5 sprowadzonych samochodów to auto w teorii poważnie uszkodzony egzemplarz. Polski odsetek w tym niechlubnym rankingu to 3 miejsce i 36,2% aut z tytułem „Salvage Title”. Przed nami znajduje się tylko Litwa (49%) oraz Gruzja (45,4%). Co ciekawe, kolejny kraj po nas to Włochy, gdzie odsetek poważnie uszkodzonych aut z tytułem „Salvage Title” to już „tylko” 15%.
Warto wspomnieć, że każdy ze stanów współpracuje z amerykańskim systemem Carfax, który dość rzetelnie w wielu przypadkach potrafi odtworzyć historię pojazdów po numerze VIN. Co ciekawe jego europejski oddział Carfax Europe GmbH dostarcza owe raporty dla europejskich i północnoamerykańskich samochodów używanych od 2007 roku. System sprawnie funkcjonuje już m.in. w Polsce. Nie jednokrotnie raporty Carfax oferują zdjęcia uszkodzonych pojazdów, które stanowią namacalny dowód tego jak poważnie auto zostało uszkodzone przed opuszczeniem Ameryki. Potencjalnym kupującym przed ewentualnym zakupem, radzimy zainwestować ok. 25 złotych na raport z bazy danych CARFAX. Pozwoli to nam zaoszczędzić na ewentualnych naprawach, które mogłyby pojawić się krótko po zakupie auta.