Kontrowersyjna metoda budowania samochodów, czy znak czasów?
Jakiś czas temu Tesla wdrożyła proces odlewania ciśnieniowego aluminium, czyli sposób dzięki któremu można wyprodukować bardzo duże części samochodu w jednym kawałku. Metoda ta nabrała szerszego rozgłosu, kiedy pojawiły się pierwsze problemy jakościowe Modelu Y – katastrofalny poziom wykończenia elementów blaszanych z pęknięciami ramy włącznie. Czas biegł do przodu, Tesla zbierała cięgi i wyciągała wnioski i poprawiała technologię. Proces produkcyjny w fabrykach na tyle przyspieszył, że inni giganci motoryzacji tacy jak Ford, Hyundai, Nissan, Toyota i Volvo zaczęły przyglądać się rywalowi zza oceanu. Dziś wszyscy ci producenci mają już swoje GigaPresy. Czemu to takie istotne?
Na przykładzie wypowiedzi włodarzy Toyoty całość można zobrazować w następujący sposób. W konwencjonalnym procesie produkcyjnym karoseria samochodowa składa się z około 86 poszczególnych części, które są łączone na linii montażowej w 33 indywidualnych krokach. Cały proces trwa kilka godzin. Przy użyciu gigapresy, ten sam proces skraca się do trzech minut! Toyota zakłada przy tym, że montaż całego samochodu powinien skrócić się mniej więcej o połowę! Wszyscy producenci planują, żeby wykorzystać gigapresy wraz z wprowadzaniem na rynek nowych zelektryfikowanych modeli swoich marek. Szacuje się, że nowa technologia pozwoli firmom zaoszczędzić nawet 30% kosztów produkcji samochodu. Doskonale wpisuje się to w trend, jakoby samochody elektryczne miały w końcu zacząć tanieć.
Gigapresy zyskują na popularności i znaczeniu dla producentów samochodów, ale jak to w życiu bywa – każdy kij ma dwa końce. Gdy dochodzimy do tego momentu naszego wpisu, wszystko wydaje się być kolorowe i oczywiste – Szybsza produkcja, nowoczesna technologia, tańszy produkt. Niestety, nowy pomysł niesie sporo problemów dla właścicieli i użytkowników takich rozwiązań. Jeśli np. cały tył auta składa się tylko z jednej bądź kilku części, to po kolizji może okazać się nie naprawialny. W znakomitej większości z pozoru mała stłuczka może okazać się w konsekwencji „szkodą całkowitą”. Dla aut wyprodukowanych w nowej metodzie po prostu nie będzie pojedynczych części zamiennych karoserii. Rodzi to oczywiście kłopoty na wielu płaszczyznach – również tej ekologicznej. Nowe nie zawsze znaczy lepsze.