Koniec z głośnymi samochodami na drodze. UE wprowadza nowe regulacje.
Temat za głośnych wydechów w samochodach osobowych po raz pierwszy Unia Europejska wzięła pod lupę jeszcze w 1995 roku. Teraz przychodzi czas na powtórkę z rozrywki i kolejne restrykcje na obniżenie hałasu panującego na zewnątrz w trakcie jazdy. Obok zaostrzania kryteriów emisji spalin, jest to kolejny „cios” w motoryzację… a właściwie jej specyficzne walory.
Większość zmotoryzowanych osób kocha pięknie brzmiące, warczące i bulgoczące dźwięki wydechów samochodowych. W nowych regulacjach UE, poziom hałasu emitowanego przez odpalone auto, znacznie ma się obniżyć i nie jest to ostatnie słowo europejskich włodarzy. Nowe przepisy wejdą w życie od 1 lipca 2020 roku i na papierze sytuacja przedstawia się mniej „strasznie” niż jest w rzeczywistości. Na dzień dzisiejszy granica hałasu auta wynosi 72 decybele (w Polsce notuje się nawet przypadki, kiedy ta granica wynosi ponad 90db), a nowe regulacje zakładają obniżenie tej wartości do 70 decybeli. W praktyce jest to jednak znacząca różnica. Domowy odkurzacz to sprzęt AGD, którego emitowany hałas wynosi właśnie ok. 70 decybeli.
Nowe regulacje dotyczą samochodów, które będą otrzymywać homologację od lipca 2020 roku, ale ciekawe jest to że już w 2022 wytyczne te będą dotyczyły wszystkich nowych aut sprzedawanych na terenie UE – nawet modeli homologowanych przed 2020 rokiem. To jednak nie koniec „atrakcji”. W 2024 roku, mają wejść w życie jeszcze bardziej restrykcyjne regulacje, które zakładają obniżenie poziomu hałasu do 68 decybeli.
Warto dodać, że owe regulacje nie są bezwzględnie obowiązujące dla wszystkich rodzajów aut osobowych. Urzędnicy Unii Europejskiej nie zapomnieli o większych pojemnościach i sportowych ambicjach. Auta, które na każdą tonę swojej masy całkowitej, posiadają co najmniej 272 KM oraz w których fotel kierowcy usytuowany jest maksymalnie 45cm nad jezdnią mogą liczyć na… 1 decybel więcej. Należy też dodać jedną istotną rzecz, która dotyczy wszystkich samochodów. Otóż dźwięk silnika, to nie jedyny odgłos, który będzie brany przez diagnostów pod uwagę przy pomiarach. Istotne znaczenie będzie mieć również szum opon, dźwięk zasysanego powietrza, oraz oczywiście odgłosy wentylatorów. Dopiero taka kakofonia ma się składać na sumaryczną wartość hałasu emitowanego przez pojazd. Przepisy trudno będzie obejść, bowiem limity dźwięku muszą być spełnione w każdym trybie jazdy – również sportowym. Informacja o poziomie natężenia dźwięku ma zostać umieszczona obok emisji dwutlenku węgla czy spalania.
Cała ta sytuacja brzmi bardzo poważnie ze strony UE, ponieważ z niezależnych badań wynika, że na dłuższą metę hałas współczesnych aut jest niezdrowy dla człowieka i niekorzystnie wpływa na nasze funkcje życiowe. Koncerny motoryzacyjne niezależnie od tego, czy podzielają opinie badaczy, czy nie, muszą tym regulacją się podporządkować. Mercedes oraz Jaguar jako pierwsi są już mocno zaangażowani w prace nad modyfikacjami układów wydechowych swoich samochodów. Jak zaznacza Bastian Bogenschütz, szef działu planowania pojazdów kompaktowych w Mercedes AMG – era rasowo brzmiących samochodów dobiega końca ponieważ „wszelkie modyfikacje układów wydechowych na poszczególne rynki byłby zbyt kosztowne, dlatego unijne obostrzenia dotkną także klientów spoza Unii Europejskiej.” Tak naprawdę jedyną alternatywą dla dzisiejszego rozwoju w motoryzacji jest, to co oferują już od lat niektórzy producenci aut, a mianowicie emisja dźwięku silnika …w głośnikach systemu audio. Producenci do tej pory określali to jednak mianem „doświadczeń akustycznych” ponieważ oferowana symfonia dźwięków silnika z głośników w aucie to wciąż tylko sztuczny wytwór działający tylko na osoby znajdujące się wewnątrz pojazdu.