Fotoradary tracą cierpliwość!
Jakiś czas temu pisaliśmy na naszym Blogu, że CANARD mocno wziął się za oprogramowanie swoich radarów. Wszystko to z uwagi na fakt, że polscy kierowcy mocno zwolnili po wejściu w życie nowych przepisów dotyczących karania kierowców za wykroczenia drogowe. Fotoradary są przede wszystkim po to, żeby na nich zarabiać, a nie ostrzegać kierowców przed niebezpieczeństwem, dlatego dotychczasowy „system” musiał upaść. O co chodzi?
Nasz słynny już fotoradar na trasie do Bojana już działa. Posypały się pierwsze mandaty a kierowcy zaczęli po monitorowanym odcinku jeździć przepisowo, jednak czy rzeczywiście trzeba w tym miejscu aż tak spowalniać ruch?
Zgodnie z polskim prawem, fotoradary mogą rejestrować wykroczenia kierowców przekraczających prędkość o więcej niż 10 km/h. Jednak przez długi te przekroczenia w dolnej granicy prawnej były zwykle ignorowane, co umożliwiało kierowcom bezkarnie przekraczać limity prędkości często średnio o 30 km/h. Dlaczego taka sytuacja miała miejsce? Koszty obsługi zgłoszenia wykroczenia przez fotoradar, były dużo wyższe, niż kara zasądzona niesfornemu kierowcy. Słowem – nie opłacało się karać tych, którzy przekraczali prędkość o około 25 km/h. Fakt ten uśpił czujność kierowców i przyzwyczaił do myślenia, że skuteczność fotoradarów jest wątpliwa. Znakomita większość fotoradarów zyskała nawet w ten sposób opinię „niedziałających”. Powód prawdziwego problemu, jak piszemy wyżej wyglądał jednak inaczej.
Wszystko w świecie się zmienia. Również fotoradary musiały się zmienić na przestrzeni ostatnich lat. Zdecydowane spowolnienie kierowców, oraz krytyczne uwagi Najwyższej Izby Kontroli (NIK) spowodowały, że polityka „łapania” kierowców musiała się zmienić. NIK wielokrotnie podkreślał problem z ustawieniami fotoradarów, wskazując na nieprawidłowości w działaniu Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD). Już w 2014 roku zwracano uwagę, że progi wyzwolenia zdjęć są ustawione za wysoko, tolerując przekroczenia o 15-25 km/h. Z powodu luk prawnych i wysokich kosztów obsługi, jedynie około 60% kierowców złapanych przez fotoradary otrzymywało mandaty. Jak to wygląda po zmianach?
Powszechna teza, że fotoradary w Polsce rejestrują przekroczenia prędkości, dopiero przy przekroczeniu limitu o 20 km/h i więcej odchodzi do lamusa. Może to i dobrze, bo przez lata próg ten był jednym z najwyższych w Europie, co jeszcze bardziej potęgowało brak wyobraźni wśród polskich kierowców. Dziś mocno wątpliwe jest stwierdzenie, że mamy jeszcze fotoradary, które rejestrowałyby przekroczenia prędkości dopiero po przekroczeniu limitu o 20 km/h. Tak przynajmniej podaje serwis specjalizujący się w bezpieczeństwie ruchu drogowego brd24.pl.
Statystyki CANARD pokazują, że wielu kierowców wciąż nie jest tego świadoma. Większość zarejestrowanych naruszeń mieści się w „starym” przedziale 20-30 km/h ponad dozwolony limit. Co istotne, drastycznie zmalała liczba poważnych przekroczeń, co można przypisać wspomnianej już wcześniej „rewolucji mandatowej”. Nowoczesne fotoradary wydają się być zdecydowanie dokładniejsze niż pomiary kontroli drogowej, a pełna cyfryzacja systemu sprzyja coraz to skuteczniejszym egzekwowaniu nawet najdrobniejszych przewinień. Próg łapania kierowców nie rzadko zaczyna się już w przedziale powyżej 10 km/h.
Osobiście nikt z nas nie sprawdził jeszcze jak wygląda próg dozwolonej prędkości na nowym fotoradarze w Bojanie, ale mamy 100% pewności, że radar działa i nie polecamy sprawdzać jego skuteczności. Chcemy wierzyć, że mimo czysto biznesowego sensu istnienia sieci fotoradarów, każdy z nich w jakimś sensie ma na celu poprawę bezpieczeństwa na naszych drogach. Noga z gazu! Przynajmniej jak jedziecie do nas od strony Koleczkowa 🙂