E-paliwo. Panaceum na bolączki UE, czy zakazany owoc?
Wybierzmy się dziś na wycieczkę do Brukseli, bo tam czekają na nas ciekawe informacje na temat zmian w branży motoryzacyjnej. Najważniejszą kwestią, która została podjęta w UE, jest podtrzymanie zakazu sprzedaży aut spalinowych do 2035 roku oraz co nowe i nieco zaskakujące… przyjęte ostatnio bardzo wyśrubowane normy emisji spalin i znowelizowane przepisy, mają również objąć e-paliwa. Czy komuś po prostu zależy na tym, by uśmiercić klasyczną motoryzację? Wszak wśród kilku producentów firm motoryzacyjnych, zaczęły one ostatnio zyskiwać na znaczeniu.
„Dziwny jest ten świat”, jak śpiewał kiedyś Czesław Niemen. Słowa te ciągle jednak nie straciły na aktualności, bo wydaje się, że Światu nie chodzi do końca o to, by być ekologicznym, tylko o to, żeby … ktoś mógł zarobić potężne pieniądze. Niesamowitym jest fakt, że dzieli nas raptem 13 lat od końca klasycznej motoryzacji. Pojęcie to wydaję się na tyle dziwne, bo dotyczy tylko naszego kontynentu. Co prawda w innych regionach świata, również podejmuje się działania, by stopniowo odchodzić od paliw kopalnianych, jednak droga do zeroemisyjności jest tam dłuższa niż w planie Fit For 55, dla krajów Unii Europejskiej.
Wraz z twardą postawą UE w sprawie zakazu sprzedaży aut spalinowych, zaczynają pojawiać się sygnały z branży, apelujące o zachowanie zdrowego rozsądku w związku z pracami w tej dziedzinie. Prezes Renault – Luca de Meo twierdzi, że tak szybka transformacja na elektromobilność może wręcz zaszkodzić klimatowi. Producenci samochodów skupiając się na elektromobilności, zahamują rozwój technologii spalinowych, które wciąż będą użytkowane w wielu regionach świata i co ważne, wciąż stanowią niezastąpioną formę napędu – jak np. w przypadku specjalistycznych maszyn.
Unia nie chce słuchać tych głosów. Ramię w ramię kroczy z takimi producentami jak Ford czy Volvo, które poparły pomysł uwolnienia rynku od paliw kopalnianych i zapewniają, że do 2035 roku, będą w stanie zelektryfikować całą gamę swoich pojazdów. Jeszcze inną drogę (przynajmniej do ostatniej decyzji UE w sprawie e-paliw) wybrało Porsche. Niemiecki producent przez ostatni czas oprócz elektryfikacji swoich pojazdów, skupił się również nad rozwojem paliw syntetycznych. Co to takiego? Źródła energii tego typu, są przede wszystkim neutralne pod względem emisji CO2 i nie zawierają węglowodorów aromatycznych oraz związków azotu i siarki. Jednym słowem – to „czyste” paliwo pozyskiwane w klasycznie poznany nam sposób i poddane „obróbce” technologicznej.
Wydawać by się mogło, że Porsche znalazło panaceum, na wszystkie bolączki Unii Europejskiej związane z „oczyszczaniem” klimatu. Jak się jednak okazuję, nic bardziej mylnego. Wszak UE, nie zależy wcale na zmianie klimatu, tylko na … pieniądzach. Wszędzie na świecie, ludzka natura jest taka sama. Czy temat wydaje być stracony? Nie do końca, bo Porsche to potężna marka, która wydaje się być bardzo wpływowa w kraju z którego pochodzi. Niemcy mające kolosalny wpływ na decyzje polityczne całej Unii Europejskiej, wydają się po burzy wywołanej konfrontacją z rodzimym gigantem samochodowym, zmieniać powoli swoje zdanie. Volker Wissing, niemiecki minister transportu i infrastruktury w rządzie SPD-EDP Zieloni nabrał wody w usta, mówiąc, że „silniki spalinowe mogłyby pozostać opcją, o ile pracowałyby wyłącznie na paliwach syntetycznych”. Czyżby miał dokonać się jakiś zwrot w kwestii silników spalinowych? Pierwszy na te rewelacje niemieckiego ministra zareagował Mercedes, który subtelnie zmienił zapis w strategii rozwoju marki, pozostawiając sobie furtkę do dalszych prac nad technologiami spalinowymi. Trzymamy kciuki!