Czy numery rejestracyjne są danymi osobowymi?
Dziś trochę o naszym samochodowym podwórku i panujących przepisach. Ciekawy przypadek ostatnio miał miejsce przy okazji sprawy sądowej prowadzonej przez Sąd Okręgowy w Warszawie. Pewien mężczyzna oskarżył gazetę o bezprawne wykorzystanie w prasie zdjęcia jego pojazdu wraz z tablicami rejestracyjnymi, które w jego opinii jawnie wskazywały na fakt, że na fotografii widnieje auto oskarżyciela. Jak tłumaczył oskarżyciel – w konsekwencji upublicznienia jego auta, znacząco pogorszyły się jego relacje z rodziną i znajomymi. W ramach zaistniałej sytuacji, zażądał zadośćuczynienia w kwocie 75.000 zł.
Sąd uznał, że fotografia samochodu zrobiona przez gazetę została wykonana w celach zarobkowych. Właścicielowi należy się więc prowizja od wydawcy na zarobionych pieniądzach z publikacji zdjęcia. Niestety nie tyle ile zażądał oskarżyciel, ponieważ jak stwierdził Sąd – numery rejestracyjne nie są danymi osobowymi. Zidentyfikowanie po nich właściciela pojazdu okazuje się niezwykle trudne – bez dostępu do bazy CEPiK, wręcz niemożliwe. Nikt nie może powiązać numeru rejestracyjnego z konkretną osobą bez współpracy z Państwowym systemem. Tym samym, w opinii sądu, przepisy RODO nie odnoszą się do numerów rejestracyjnych na tablicach pojazdu.
Mając taki wniosek przed sobą, moglibyśmy w zasadzie zamknąć ten wpis, ale nic bardziej mylnego, bo logika w tym kraju bywa zawodna. Niestety jeśli spytamy o opinię w równie poważnym miejscu jak UODO (Urząd Ochrony Danych Osobowych), wnioski wydają się z goła odmienne o tych, które przedstawił Sąd w Warszawie. Zdaniem UODO, numery na „blachach” mogą prowadzić do identyfikacji konkretnej osoby, a zatem w świetle prawa stanowią ważny element układanki składający się na pomoc w znalezieniu konkretnego człowieka. Okazuje się, że wystarczy skierować odpowiedni wniosek do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) z uzasadnioną prośbą wydania takich danych. Problem tylko w tym, jak uzasadnić zwykłemu Kowalskiemu chęć zdobycia personaliów innej osoby. Czy CEPiK jest skory do wysyłania naszych danych osobom postronnym – sąsiadom czy znajomym? Nie jesteśmy co do tego przekonani.
Doszliśmy do miejsca, w którym opinie Sądów mogą być kwestionowane przez inne ograna Państwowe i to nie wróży nic dobrego. Pokrętna logika samego RODO, sprawia, że te same przepisy panujące w całej Unii Europejskiej mają inne znaczenie dla poszczególnych Państw. Przykładem tego są np. kamerki samochodowe. W niektórych krajach UE, zakazana jest publikacja filmów z tych urządzeń. Inne Kraje chcą by zamazywać twarze osób znajdujących się na filmach oraz właśnie tablice rejestracyjne. W myśl tego, jak orzekają Sądy w naszym kraju, okazuje się, że u nas tak daleko idące restrykcje nie są potrzebne. Problemem staje się jednak interpretacja. Nie można jednak zapominać o tym, że tablice rejestracyjne to dane, będące widoczne dla wszystkich. Ich montaż z przodu i z tyłu auta w widocznym miejscu z zasady jest czytelny dla każdego. PESEL, będący jedną z wrażliwszych danych na szczęście nie musi być wytatuowany na środku czoła – już to pokazuje różnicę w postrzeganiu obydwu „wrażliwych” danych.