Czy i kiedy Komisja Europejska zakaże sprzedaży aut spalinowych?
Tytuł tej wiadomości budzi grozę wśród entuzjastów konserwatywnej motoryzacji, ale sytuacja nie powinna nikogo dziwić. Globalne ocieplenie i emisja szkodliwych substancji to jeden z poważniejszych problemów współczesnego świata. Coraz wyższe stężenie szkodliwych substancji w atmosferze przyczynia się do wzrostu temperatury na ziemi i w konsekwencji prowadzi do powstawania katastrofalnego w skutkach łańcucha nieszczęść, które coraz częściej dają o sobie znać na naszych oczach. Oczywiście branża motoryzacyjna nie jest jedynym sprawcą w tym temacie, ale trzeba jasno stwierdzić, że gra w tym spektaklu jedną z głównych ról. Obecnie sektor transportowy odpowiada za ¼ całkowitej emisji CO2 i co najgorsze, tylko on notuje coraz wyższe wartości w tym niechlubnym zestawieniu.
Przedstawiciele 9 krajów, postanowiły w związku z tym aktywnie działać by wywrzeć presję nowych zmian na terenie Unii Europejskiej. Austria, Belgia, Dania, Grecja, Holandia, Irlandia, Litwa, Luksemburg i Malta, będące w sprawie jednym tworem, wspólnie wysłały list do Komisji Europejskiej. Traktuje on o tym, aby KE wyznaczyła datę, od kiedy na terytorium Unii Europejskiej zostanie wprowadzony zaraz sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi. Pomysłodawcy tej inicjatywy wierzą w to, że z góry określony termin pomoże w szybszym przeobrażeniu branży motoryzacyjnej na zeroemisyjną.
Polski Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR, poprosił o komentarz w tej sprawie Tima McPhie – rzecznika Komisji Europejskiej. Ten, w lakonicznym tonie oświadczył, że ma świadomość problemu. Zakłada, że Komisja dokona przeglądu prawodawstwa dotyczącego norm emisji CO2 i sukcesywnie będzie wprowadzać w nim nowe zmiany. Według przepisów z 2012 roku, Unia miała wymusić redukcję emisji szkodliwych substancji o 90% – ale do roku 2050r. Autorzy listu o którym mowa na początku wpisu, sądzą jednak, że nie mamy na to tyle czasu i chcą wymusić na włodarzach Europy szybsze zmiany. Jak zachowa się Unia pod wpływem takich nacisków. Tego na razie nie wiemy.
Prawdą jest, że większość nowych aut, wprowadzanych do sprzedaży na terenie Unii Europejskiej spełnia z nawiązką zapisy dotyczące ustalonych limitów z roku 2012. Unia jest więc zdania, że stopniowe śrubowanie kolejnych limitów, powinno sprawić by samochody były jeszcze bardziej „czyste”. Każde urządzenie ma jednak kres swoich możliwości. Rodzi się problem inwestowania potężnych pieniędzy w nowoczesne technologie pozwalające te normy spełnić. Silniki spalinowe zdają się już dziś być na skraju swoich możliwości a silniki elektryczne zdają się nie mieć jeszcze takiej siły przebicia by stać się konkurencyjną alternatywą dla Diesel’a czy benzyny. Póki co Unia z chęcią dofinansowuje wszelkie inicjatywy i inwestycje mające przyczyniać się do popularyzacji aut zeroemisyjnych. Komisja przewiduje, że w ramach unijnej strategii „inteligentnej i zrównoważonej mobilności” do 2030 roku w Unii Europejskiej będzie zarejestrowanych ponad 30 milionów samochodów zeroemisyjnych. Na ile może to „zatkać usta” krajom, które obawiają się przyspieszonej katastrofy ekologicznej? Przekonamy się o tym w najbliższych latach.