O dalszych losach silników spalinowych. Jaka przyszłość nas czeka?
Na początek kilka ciekawych danych. Według statystyk Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), jasno wynika, że dokładnie 5 lat temu auta z silnikami Diesel’a mogły pochwalić się największą liczbą rejestracji w Unii Europejskiej. Stanowiło to blisko połowę udziałów w całym rynku rejestracji nowych aut. Nic więc nie zapowiadało tak bolesnego upadku tego źródła energii dla samochodów. Co poszło nie tak?
Ponad 5 lat później, laur lidera dzierży silnik benzynowy, a po piętach depczą mu hybrydy. Taki trend według analityków i tak nie utrzyma się zbyt długo. Era silników spalinowych kończy się na naszych oczach, a wkrótce to właśnie wspomniane hybrydy i silniki elektryczne będą wiodły prym w całym ekosystemie branży motoryzacyjnej. Diesel w odniesieniu do ostatnich 5 lat wypada najgorzej, jeśli chodzi o rejestracje nowych aut z tym silnikiem. Udział „ropniaka” w rynku to już „tylko” 23,2 procenta… czyli mniej niż 25% rynku. W ciągu ostatnich 5 lat, spadł więc również o 25%. Wszystkiemu winni lobbyści i globalne ocieplenie. Niektórzy szacują, że główna przyczyna do rychłego upadku silników spalinowych.
Unia Europejska już czyni podchody do zakazu sprzedaży nowych aut z silnikami spalinowymi. Cała operacja ma wstępnie nastąpić w 2030 roku. Prawie 10 lat, to dużo i mało, ale coraz więcej producentów samochodowych deklaruje podobną datę, na wycofanie się ze sprzedaży silników spalinowych. Wielu z nich już teraz zaprzestaje prac nad tworzeniem nowych technologii dla silników spalinowych, tylko po to, by wszystkie wysiłki włożyć w opracowywanie coraz to nowych technologii potrzebnych autom elektrycznym czy też wodorowym. Szacuje się, że dni silników spalinowych są policzone, a jeśli ogólny trend się utrzyma, to wówczas już za niecałe dwa lata w Europie sprzeda się więcej aut elektrycznych niż Dieseli.
Oczywiście rynek tak by się nie napędzał, gdyby nie pomoc rządów poszczególnych krajów. Nie trudno znaleźć szereg krajowym programów, które pomagają sfinansować zakup pojazdów elektrycznych. Infrastruktura rozrasta się w bardzo szybkim tempie, a wdrażanie nowych technologii pomaga wydłużać zasięg pojazdów do odległości akceptowalnych przez konsumentów. Z badań okazuje się też, że ochrona środowiska ma bardzo duże znaczenie dla kupujących samochody elektryczne. To właśnie taki cel zakupu przyświeca wielu potencjalnym nabywcom. Dodatkowo, co zostało udowodnione całkiem niedawno, okazuje się, że auta elektryczne są znacznie bardziej bezpieczne od tradycyjnych pojazdów. Większa masa pojazdów i niższy środek ciężkości sprawiają, że podczas wypadku pasażerowie przyjmują na siebie mniejsze obciążenia a baterie skutecznie absorbują część energii, i rozpraszają ją po najbardziej wytrzymałych częściach karoserii. Słuszności tej teorii dowodzą liczne crash testy i specjalne wyróżnienia w postaci nagród Top Safety Pick+. W tym roku takie nagrody otrzymało 5 samochodów elektrycznych. Były to kolejno Audi e-tron, Audi e-tron Sportback, Ford Mustang Mach-E, Tesla Model 3 oraz Volvo XC40 Recharge.
Wydaje się więc, że poza zasięgiem, silniki spalinowe nie mają nam już wiele do zaoferowania. Jest jednak rynek, gdzie wydaje się, że konwencjonalny silnik może przetrwać – to branża kierowców zawodowych i przemysł ciężki. Elon Musk wraz ze swoją Tesla Semi, chciałby zawojować w tym segmencie, ale wizja długiego ładowania potężnych ilości baterii i ograniczony zasięg, mogą pokrzyżować mu szyki w przekonaniu ciężarowców. Ostatni bastion przetrwania spalinowców, wymaga czegoś innego. Obecny rozwój technologii sprawia, że na rynku może pojawić się, a w zasadzie powrócić bardzo niedoceniony gracz. Napęd wodorowy.
Volvo i Daimler wierzą w to, że wodór, może być kluczem do połączenia ciężkiego przemysłu z etykietą EKO. Oba koncerny chcą w ramach joint venture do 2025 roku wytwarzać ogniwa wodorowe dla nowego rodzaju pojazdów zeroemisyjnych. W zamian za dostarczenie tak innowacyjnych rozwiązań, rządy wielu państw deklarują, że postarają się o odpowiednią infrastrukturę do „tankowania” tego typu sprzętu. Szacuje się, że do 2025 roku w Europie ma powstać 300 takich punktów. Do końca 2030 roku, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, ma już być ich 1000. Póki co technologia wodorowa jest relatywnie droga, ale zarówno Volvo jak i Daimler wierzą w powodzenie projektu.
Na mapie całego świata w motoryzacji dzieją się rzeczy nieprawdopodobne. Samochody i marki, które jeszcze 20 lat temu kochaliśmy, dziś znikają z rynku. Nikt nie chce już kupować sedanów, a marki z tradycjami jak Alfa Romeo, Chrysler czy Fiat, zdają się nie mieć pomysłu na swoją przyszłość. Wyciskanie kolejnych koni mechanicznych z silników spalinowych przestaje mieć sens, ponieważ nowe typy napędów wydają się już „na starcie” proponować więcej i lepiej. Jesteśmy ciekawi jak będzie wyglądała mapa drogowa w 2025 roku, który przez niektórych uważany jest za półmetek do wprowadzenia zeroemisyjności. 2030 rok wydaje się jeszcze datą dość odległą, ale mamy potężne przekonanie, że te następne 9 lat zmieni więcej w motoryzacji niż to co właśnie minęło.