Konfiskata pojazdu za przestępstwa drogowe? Niewykluczone.
Ostatnie wpisy na naszym blogu wyglądają trochę jak cykl na temat nowego kodeksu karny wprowadzonego przez Polski rząd na początku stycznia. Dziś przed nami trzeci z rzędu wpis traktujący o tym temacie, ale jak się okazuje, jest o czym pisać. Z rządowych informacji dowiadujemy się, że projekt konfiskaty samochodów pijanym kierowcom jest już w Sejmie. Czy jest się czego obawiać?
Projekt miał już swoje pierwsze czytanie i skierowano go do pracy w Komisji Nadzwyczajnej. W głosowaniu sejmowym przeciw wprowadzaniu tak drastycznych zmian była jedynie Platforma Obywatelska, która wnioskowała o odrzucenie projektu w całości.
Jakie nowy przepisy miałby wprowadzać projekt ustawy? Tu sytuacja wygląda dość ciekawie. Kierowca, który zostanie zatrzymany przez patrol policyjny i będzie miał we krwi co najmniej 1,5 promila alkoholu, straci samochód „obligatoryjnie”. Z kolei jeśli kierowca spowoduje wypadek samochodowy, to wówczas pojazd zostanie mu odebrany w przypadku, gdy policyjny alkomat wskaże granicę minimum 0,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Kierowca będący pod wpływem alkoholu, uniknie konfiskaty samochodu tylko w dwóch przypadkach. Jeśli nie będzie właścicielem prawnym pojazdu lub jeśli zniszczony pojazd będzie miał współwłaściciela. W tym przypadku, sprawca wypadku będzie musiał zapłacić średnią wartość rynkową zniszczonego samochodu, przy czym będzie określana sprzed wypadku. Drugi przypadek dotyczy kierowców zawodowych. Projekt zakłada, że „samochodu nie utraci ten, kto będzie wykonywał pracę samochodem pracodawcy”. Nie mniej jednak w takiej sytuacji kierowca będzie musiał liczyć się z mandatem wysokości minimum 5.000 zł. Kara ta może jednak sięgnąć nawet 100.000 zł w zależności od wartości prowadzonego pojazdu.
O co chodzi z tą wartością prowadzonego pojazdu? Przede wszystkim rząd planuje, by przy szacowaniu wartości auta posługiwać się narzędziami, które posiadają urzędy skarbowe naliczając wysokość podatków. Takie rozwiązanie rozwieje wszystkie obawy Karnistów o to, by do każdego przypadku odwoływać się indywidualnie. Znacząco przeciągałoby to rozwiązywanie tego typu spraw. Rozwiązanie Rządu uniknie przeprowadzania indywidualnej oceny stanu technicznego pojazdu i na domiar złego, nie będzie obniżało kwoty stanowiącej równowartość zniszczonego pojazdu. Efekt będzie w istocie skutkował tym, że zapobiegnie to uprzywilejowaniu sprawców wypadków.
„Celem konfiskaty pojazdu w istocie ma być utrudnienie sprawcy popełniania tego rodzaju przestępstwa w przyszłości. Wynikać ma to z faktu pozbawienia go pojazdu mechanicznego, a w przypadku przepadku równowartości przez pozbawienie go środków pieniężnych, które może przeznaczyć na zakup pojazdu.” Tak tłumaczy to ustawodawca. Jak widać, Rząd chce iść drogą innych krajów Europy, gdzie konfiskata pojazdów obowiązuje i stanowi kolejny czynnik odstraszania wśród niepokornych kierowców. Takie praktyki są stosowane w Belgii, Danii, Estonii, Finlandii, Francji, Luksemburgu, Słowacji, Słowenii i Szwajcarii. Częściowo również w niektórych regionach Niemiec.
Wydaje się, że sposobem Rządu na walkę z przestępczością na drodze, jest podwyższanie kar za wykroczenia. Jeszcze pół roku temu, uznawaliśmy, że to dobra koncepcja, chodź jak w każdym przypadku nie pozbawiona wad. Niestety po naszym niedawnym wpisie, można jasno stwierdzić, że myliliśmy się i zaproponowana zmiana taryfikatora mandatów nie przynosi na razie spodziewanych efektów. Metody walki rządu okazują się złe i nie działają, bo wypadków i mandatów jest więcej niż rok temu. Miejmy nadzieje, że kierowcy muszą się jeszcze przyzwyczaić do nowych reguł i potrzeba na to czasu. Rząd powinien jednak zauważyć, że samo podwyższanie kar nie wystarcza i trzeba myśleć nad tym co jest można zrobić, by poprawić bezpieczeństwo na naszych drogach.