Wojna na wschodzie. Branża motoryzacyjna znowu w rozsypce.
Wracamy do tematyki wojennej, która ostatnimi czasy nie daje nam spokoju. Dzisiejszy wpis nie będzie jednak traktował o szalejących cenach paliw. Przyjrzymy się trochę innemu zagadnieniu, a mianowicie zastanowimy się nad tym, czy i jak wojna uderzy bezpośrednio w producentów samochodów oraz jaka jest szansa na to, by rynek motoryzacyjny nie doznał zapaści.
Jak się okazuje, eksperci i analitycy przemysłu samochodowego nie mają dla nas dobrych wiadomości. Wojna, która dzieje się za naszą wschodnią granicą, uderza z wielką mocą w całą Europę, chwiejąc niemal wszystkimi gospodarkami całego kontynentu. Wpływ wojny na transport morski, lądowy i powietrzny, będzie potęgował problemy w łańcuchu dostaw komponentów, które od czasu szalejącej pandemii i tak są w znacznej mierze w niedoborach. Wzrost cen paliw i wyczerpujące się rezerwy produktów zamawianych zarówno z Rosji jak i z Ukrainy nasila kolejne problemy wśród producentów, zaopatrujących się w odpowiednie surowce z tych krajów.
Problem jest poważny, bo zarówno Rosja jak i Ukraina specjalizują się w wydobyciu bardzo niszowych surowców, których ciężko szukać w innych miejscach na mapie Europy – nie mówiąc już o całym globie. Największym problemem zdaje się być gaz neonowy, który jest używany do litografii układów scalonych. Jednym zdaniem, znowu będzie problem ze słynnymi półprzewodnikami. Jak donosi Automotivesuppliers wydobycie gazu neonowego w 90% pochodzi z Rosji. Żeby było jeszcze ciekawiej, 60% z tego gazu oczyszczane jest przez wyspecjalizowane firmy mieszczące się … na Ukrainie. Oczywiście z racji konfliktu zbrojnego, synergia między taką współpracą rodzi same kłopoty. Problem półprzewodników, który wydawał się powoli stabilizować, znowu stanie się bardzo kłopotliwy.
Ukraina na rynku motoryzacyjnym ma bardzo silną pozycję jeśli chodzi o produkcję wiązek elektrycznych. Z usług Ukraińskich firm korzystały najbardziej liczące się marki na europejskim rynku. Niemieccy producenci są załamani zaistniałą sytuacją ponieważ w skutek wojny, firmy na Ukrainie zostały zamknięte, a przeniesie procesu produkcyjnego do innego Państwa to kwestia liczona na długie miesiące. Rosja natomiast w skutek sankcji, ma problem z eksportem ważnych pierwiastków dla rynku motoryzacyjnego. Stanęła sprzedaż rudy niklu, wykorzystywanej m.in. do produkcji akumulatorów do samochodów elektrycznych. Problem z częściami, dotyczy również samochodów spalinowych, ponieważ na rynku zaczyna brakować palladu – pierwiastka chemicznego z grupy niklowców, który używany jest do produkcji katalizatorów.
Czytając różne źródła w Internecie, można stwierdzić, że to dopiero początek niedoborów, który czeka nas w najbliższym czasie. Mieliśmy nadzieje, że kryzys popandemiczny mamy już za sobą. Zaczęły dowodzić temu nawet pierwsze wzrostu w sektorze. Wydaje się jednak, że aktualna sytuacja może mieć jeszcze większy wpływ na branżę niż kryzys 2020 roku. Zdaje się wydawać, że historia zawirowań motoryzacyjnych, którą obserwujemy już od 2 lat, przybiera właśnie nowy kurs. Niestety, ponownie mało optymistyczny.