Przejdź do treści
Genialny wynalazek z drugiego końca świata! Poznajcie Biofil.

Genialny wynalazek z drugiego końca świata! Poznajcie Biofil.

Za nami półmetek zimy. Właściwie na pomorzu, wygląda to jak listopadowa jesień. Ciągłe wichury i sporadycznie pojawiający się śnieg, który często pada w bok, sprawia, że coraz bardziej czujemy się przygnębieni i z utęsknieniem wyczekujemy wiosny. Dziś chcieliśmy was zabrać w miejsce, gdzie aktualnie trwa lato. Mówimy o Australii i ich fenomenalnym pomyśle, który łączy w sobie przemysł motoryzacyjny, z przemysłem… kulinarnym.

Na początek małe przypomnienie historii. Czy jest wśród nas ktoś, kto nie pamięta czasów sławetnych silników 1.9 TDI z grupy VW? Mówiło się wtedy, że są to silniki, które pojadą nawet na oleju… do smażenia frytek. Były to czasy świetności grupy VW i ich niezniszczalnych motorów. W myśl tego wstępu, pewien Australijczyk – emerytowany już inżynier mechaniki, Jon Edwards postanowił wpaść na cudowny pomysł. Wynalazek nosi nazwę Biofil i jest ładowarką dla pojazdów elektrycznych. Ładuje z mocą prądu stałego o mocy 50 KW i jest podłączona do generatora elektrycznego biodiesel’a. Owy generator napędzany jest przez stary, zużyty olej do smażenia. Proste? Bynajmniej.

Australia jest specyficznym krajem/kontynentem. Z racji panujących tam warunków pogodowych, jest dość słabo zaludniona w stosunku do swojej wielkości. Oznacza to, że zwykłemu przemieszczaniu się między miejscowościami często towarzyszą spore odległości, które stanowią znaczną przeszkodę dla samochodów elektrycznych. Dodatkowo kraj ten nie jest przychylny entuzjastom elektryków. Infrastruktura punktów ładowania jest kiepska, a niektóre stany chcą nawet nałożyć na elektryki dodatkowy podatek! Analitycy określają kraj kangurów i wielkich pająków za najgorszy na świecie pod kątem polityki dotyczącej elektryfikacji pojazdów. Jak to się mówi… co kraj, to obyczaj.

Wróćmy do bohatera naszego wpisu – Pana Jona Edwards’a. Ładowarka, którą postawił na australijskiej równinie Nullarbor, wypełnia przerwę, między dwoma najbliższymi punktami ładowania. Przerwa ta ma …720 km i łączy ze sobą zachodnią i południową częścią kontynentu. Ważne w tym wszystkim jest to, że ładowarka stanęła przy zajeździe samochodowym Caiguna Roadhouse i wykorzystuje wspomniany, zużyty olej z pobliskiej jadłodajni. Według wynalazcy, pełne naładowanie jednego elektryka „kosztuje go” około 18 litrów oleju. Zużyty olej trzeba by utylizować, dlatego forma zamiany go na energię dla samochodów elektrycznych wydaje się być fantastycznym pomysłem na ochronę środowiska i pewną formę recyklingu. Kusząca w tym miejscu jest również cena wynalazku. Koszt takiej ładowarki oscyluje w granicach 300.000 zł. Jon liczy na to, że wynalazek się przyjmie i w ślad za nim, pójdą inni właściciele zajazdów samochodowych. Wszak pokusa zamiany zużytego oleju do smażenia na realne zyski z produkcji paliwa dla elektryków, wydaje się być intratnym biznesem. W całym tym przedsięwzięciu jest jedno ALE. Cena za wynalazek wydaje się rozsądna, ale czar pryska gdy zdamy sobie sprawę z tego, że Australia to nie Norwegia, czy chociaż Austria. Stopa zwrotu z wynalazku może wydawać się nierealna do odzyskania w krótki czasie. Edwards twierdzi, że w ciągu ostatnich pięciu lat naliczył tylko 5 klientów, którzy odwiedzili jego zajazd autami elektrycznymi. Inżynier nie traci jednak nadziei i wierzy, że jego wynalazek przyciągnie do niego nowych podróżników i stworzy pewnego rodzaju węzeł komunikacyjny dla właścicieli elektryków.

Czy ten pomysł mógłby się również sprawdzić w bardziej „elektrycznej” Europie? Mógłby, gdyby nie to, że Europa chce być eko na swój sposób. Razem z setkami ustaw i restrykcji, które zagwarantują zyski najbogatszym, a olej do smażenia, potrzeby do zasilania elektryków dalej będzie utylizowany, emitując do atmosfery kolejne gramy szkodliwych substancji. Trzeba jednak wspierać takich ludzi jak Jon Edwards bo dzięki nim, ludzie stają się bardziej świadomi tego na jakim świecie żyjemy i komu zależy na tym, by przywrócić „zieloność” naszej planecie.

Zainteresować mogą Cię też

Polska motoryzacja na początku wieku i dziś.

Polska motoryzacja na początku wieku i dziś.

Minęły 24 lata od nadejścia milenium. Komputery nie stanęły w miejscu, kosmici nie nadlecieli, a świat według różnych zapowiedzi, spokojnie transformował się na swój własny sposób. Z perspektywy czasu widać jak wiele się zmieniło wokół nas, ale to czego nie widać na pierwszy rzut oka też bywa fascynujące. Zwłaszcza jak dostajemy materiał przygotowany przez instytut …

Czytaj więcej
Polska ciągle w TOP 10.

Polska ciągle w TOP 10.

Nie trzeba być fanem motoryzacji by widzieć i poczuć jak zmieniają się drogi w naszym kraju. Sieć autostrad i dróg ekspresowych stale się rozszerza, a jakość ich wykonania stanowczo dorównuje tym z zachodu Europy. Jeszcze 10-15 lat temu taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia, ale dziś nie mamy się czym wstydzić. Ogromny przełom na polu …

Czytaj więcej
Używane elektryki, czyli zgniłe jajo motoryzacji.

Używane elektryki, czyli zgniłe jajo motoryzacji.

Wszyscy czekamy na przełom w technologii, która siłą wypycha motoryzację spalinową. Liczymy na to, że zasięgi aut będą coraz dłuższe, akumulatory coraz żywotniejsze, a strach przed pożarem ograniczymy do minimum. Ci co mieli kupić elektryki, już je kupili, natomiast problem stanowią Ci, którzy mogliby się do nich przekonać, kupując na początek auto „z drugiej ręki”. …

Czytaj więcej

ul. J. Wybickiego 48, 84-207 Bojano

Poniedziałek – Piątek : 8.00 – 18.00
Sobota: 8.00 – 14.00

+48 58 676 20 20 +48 573 664 156 biuro@fred.com.pl

Aleja Zwycięstwa 175, 81-521 Gdynia Orłowo

Poniedziałek – Piątek : 7.30 – 21.00
Sobota: 8.00 – 14.00

+48 58 622 13 36 +48 609 888 505 biurogdynia@fred.com.pl